Strony

piątek, 27 września 2013

Salto zakrapiane winem

Ostatnio codziennie wychodzę na papierosa około 12. Mniej więcej podczas połowy z moich wypadów, widzę przechodzącego Tadeusza Konwickiego. Dokąd zmierza? Oczywiście do Czytelnika. Dawniej przesiadywał tam ze śmietanką polskiej inteligencji. Bereza, Holoubek, Łapicki, dziś został już tylko twórca Małej Apokalipsy. Skurczony, ze zredukowaną przez wiek posturą, w wielkiej grubej kurtce wygląda trochę jak zjawa. 

Moje pierwsze zetknięcie z jego twórczością było zaskoczeniem. Kumpel zaprosił mnie do siebie, za miasto, na wino i film. Kompletnie nie spodziewałem się, że za chwilę obejrzę Salto. Trunek, który spożywaliśmy świetnie komponował się z subtelnym, poetyckim obrazem Konwickiego. I do tego role Holoubka i Cybulskiego. Później były inne filmy Jak daleko stąd, jak blisko, Lawa, Ostatni dzień lata i powieści między innymi Mała Apokalipsa, Wniebowstąpienie, Kompleks Polski. 

Konwicki nie tworzy od wielu lat, jest dziwnym śladem dawnego pokolenia inteligencji. Mój najważniejszy ślad po nim, pierwszy, zakrapiany winem, seans Salta też zaciera się coraz bardziej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz